[Opinia] VII szczyt BRICS – jedność w różnorodności

BRICS

Odbywający się 8 i 9 lipca w rosyjskiej Ufie VII szczyt państw BRICS spotkał się z praktycznie zerowym zainteresowaniem ze strony polskich mediów. W tym samym czasie skupiały się one niemal wyłącznie na wewnętrznych krajowych rozgrywkach politycznych oraz unijnych rozmowach w sprawie greckiego kryzysu. Całkowite pominięcie spotkania przywódców BRICS w audycjach informacyjnych wydaje się być poważnym nietaktem. Choć nie można powiedzieć, by podczas szczytu doszło do jakichś fundamentalnych i przełomowych wydarzeń, to jego efekty mają duże znaczenie, zwłaszcza w wymiarze wizerunkowym.

Szczyt w Ufie był kolejnym spotkaniem przywódców Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz Republiki Południowej Afryki. Państwa te od 2009 roku (początkowo bez udziału RPA –  w 2010 roku uczestniczyła ona w spotkaniu jako gość, a dopiero rok później została pełnoprawnym członkiem grupy) co roku debatują nad zacieśnianiem współpracy, światowym rozwojem ekonomicznym, a także sytuacją na międzynarodowych rynkach finansowych. Choć kompozycja grupy ma swoich krytyków – wielu analityków i komentatorów uważa na przykład, że Rosja nie pasuje do przypisywanego grupie statusu „wschodzących gospodarek” – to należy zauważyć, że zrzeszone w niej państwa reprezentują ok. 2/5 wszystkich mieszkańców naszej planety, a także ok. 1/5 światowej gospodarki. Z tego względu, spotkania, którym przypisuje się bądź co bądź charakter głównie konsultacyjny, mogą w kluczowy sposób oddziaływać na rzeczywistość międzynarodową i zasługują na szczególną uwagę.

Choć przez ostatnie lata pozycja państw zrzeszonych w BRICS ulegała raczej postępującemu wzmocnieniu, to sytuacja części z nich przed szczytem w Ufie była daleka od optymistycznej. Ze względu na swoje zaangażowanie w konflikt na Ukrainie, Rosja spotkała się z izolacją ze strony Zachodu, a jej gospodarka została głęboko dotknięta przez nałożone w związku z tym sankcje, a także utrzymujące się od dłuższego czasu niskie ceny ropy; Chiny musiały zmierzyć się z ogromnym kryzysem na rynku akcji; Brazylia zaś odnotowuje w tym roku negatywny wzrost gospodarczy. Dodatkowo, od pewnego czasu widać coraz wyraźniejsze napięcia między Pekinem a Moskwą oraz pogłębiający się dysonans pomiędzy wszystkimi członkami grupy. Wielu analityków uznało nawet, że w miarę jak wzrasta ich indywidualne znaczenie na arenie międzynarodowej, państwa BRICS są coraz mniej skłonne mówić jednym głosem.

Choć szczyt w Ufie nie rozwiązał najistotniejszych wewnętrznych problemów członków grupy, to potwierdził fakt jej istnienia, jej względną spójność, a także jej gotowość do kształtowania sytuacji politycznej i gospodarczej na świecie. Miało to szczególnie ważne znaczenie dla Władimira Putina. Prezydent Rosji mógł poprzez sam fakt organizacji spotkania zademonstrować, że wysiłki Zachodu zmierzające do izolowania go są daremne, a także iż Moskwa nie potrzebuje pozytywnych relacji z Europą i Ameryką, by odgrywać ważną rolę w polityce światowej. Dodatkowo, w oficjalnej deklaracji państw BRICS już po szczycie znalazły się zapisy o głębokim zaniepokojeniu sytuacją na Ukrainie, a także wezwanie walczących stron do przestrzegania porozumienia z Mińska, co stanowi niemal kalkę oficjalnego stanowiska Rosji w tej sprawie. Wypływający z tego faktu przekaz wydaje się być dość jasny – nawet jeśli pozostałym członkom BRICS działania Moskwy mogą się nieoficjalnie mało podobać, to nie zamierzają oni się im sprzeciwiać. Zgodnie z ich logiką, Ukraina znajduje się w strefie wpływów Rosji i ta ostatnia posiada praktycznie pełną swobodę działań. Państwa BRICS wezwały także do jak najszybszego ustabilizowania relacji pomiędzy Zachodem a sojusznikiem Moskwy na Bliskim Wschodzie, Iranem.

Innymi istotnymi efektami szczytu w Ufie są wdrożenie (po ponad 3 latach przygotowań i podpisaniu podczas zeszłorocznego szczytu odpowiedniego porozumienia) projektu nowego banku rozwoju, a także utworzenie rezerwowego funduszu walutowego. Pierwsze z tych przedsięwzięć, którego kapitał początkowy szacowany jest na 50 mld USD, z możliwością podniesienia tej sumy do 100 mld USD w latach następnych, ma skupiać się na wspieraniu projektów infrastrukturalnych, drugie zaś (o wartości także ok. 100 mld USD) ma za zadanie bronić gospodarki państw BRICS przed szokami walutowymi. Działania te można odczytać nie tylko jako wyraz jedności i wzrostu wzajemnej odpowiedzialności członków grupy za swój dobrobyt, ale także za swoistą krytykę „dzikiego wolnego rynku”, który spowodował światowy kryzys gospodarczy, a kojarzony jest głównie z Zachodem.

Wspomnieć także należy o prowadzonym równolegle wobec szczytu BRICS spotkaniu państw Szanghajskiej Organizacji Współpracy, w której od lat przodują Rosja i Chiny. Po piątkowych negocjacjach w Ufie podjęto decyzję o wyrażeniu zgody na akcesję Indii i Pakistanu, co zgodnie z planami ma nastąpić w przyszłym roku. Przystąpienie tych państw do wspomnianej organizacji spowoduje wzrost jej znaczenia na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa i współpracy gospodarczej.

Podsumowując, należy powiedzieć, że szczyt grupy BRICS w Ufie przyniósł bardzo pozytywne efekty dla wszystkich zaangażowanych państw. Nie tylko pozwolił on bowiem zadać kłam twierdzeniom o izolacji Rosji czy też, przynajmniej tymczasowo, znaleźć temat zastępczy dla dręczących dużą część członków problemów, ale też udowodnił, że państwa te nadal wyrażają podobne stanowisko w wielu istotnych kwestiach międzynarodowych. Wydaje się, że swymi ostatnimi działaniami grupa ta stara się dowieść, że krytyka, którą kieruje pod adresem Zachodu, nie jest zwykłym pustosłowiem, ale realną podstawą współpracy, mogącą dać początek wielu interesującym inicjatywom.

Andrzej Guzowski

Polecamy także: [Infografika] VII Szczyt BRICS

%d blogerów lubi to: