[Oliver Stuenkel] Dlaczego Waszyngtonowi tak trudno zrozumieć BRICS?
“Czy Chiny będą starały się przeciwstawić i odwrócić istniejący porządek międzynarodowy, czy zintegrują się z nim?”, pytał w ostatnich latach często profesor Princeton G. John Ikenberry. Setki politologów podążyły jego tropem i starały się ocenić, jaką ścieżką podążą wyrastające na największą gospodarkę świata i kończące tym samym trwającą od trzech wieków globalną dominację Zachodu Chiny.
Ikenberry, znany przedstawiciel liberalnego internacjonalizmu, twierdzi, że Chiny mogą stać się częścią dzisiejszego porządku, o którym pisze, że “łatwo do niego dołączyć i trudno wywrócić”. John Mearsheimer, czołowy realista z University of Chicago, przewiduje, że wzrost Chin nie będzie przebiegał pokojowo, a Państwo Środka nie będzie wykazywało skłonności do podtrzymania struktur stworzonych przez Stany Zjednoczone. Wschodzące potęgi – jak piszą Barma, Rather i Weber – mogłyby powołać do życia równoległy system z „własnymi, odrębnymi zasadami, instytucjami i silnymi walutami; odrzucić główne zasady liberalnego internacjonalizmu, a w szczególności wszelkie wyobrażenia o globalnym społeczeństwie obywatelskim usprawiedliwiającym polityczne lub wojskowe interwencje”.
Nadzieja, że Chiny (i w różnym stopniu także inne państwa BRICS) podporządkują się stworzonemu przez Zachód ładowi międzynarodowemu, długo determinowała amerykańską politykę zagraniczną. Próby zaangażowania państw takich jak Chiny czy Rosja miały być sprytnym sposobem zwiększenia wzajemnych zależności i osiągnięcia obopólnych korzyści ekonomicznych. Tym samym państwa te miały stać się filarami obecnego ładu, którym zależeć będzie na jego podtrzymaniu – mimo zachowania przywódczej roli przez Stany Zjednoczone.
Jednak Chiny i inne państwa BRICS obrały strategię, która odrzuca obydwie skrajności – zarówno dążenie do całkowitego obalenia liberalnego ładu międzynarodowego jak i podtrzymywanie go. Nawet pobieżna analiza niedawnej deklaracji z Ufy, podpisanej na siódmym szczycie BRICS, wskazuje na silną chęć utrzymania i wzmocnienia systemu Narodów Zjednoczonych oraz innych instytucji międzynarodowych jak choćby Światowej Organizacji Handlu (WTO). Równolegle jednak wschodzące potęgi zaangażowane są na niespotykaną dotychczas skalę w tworzenie nowych instytucji – Nowego Banku Rozwoju (New Development Bank, NDB), Funduszu Rezerw Walutowych BRICS (BRICS Contingent Reserve Arrangement, CRA) i Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (Asian Infrastructure Investment Bank, AIIB).
Amerykańscy decydenci mają problemy ze zrozumieniem i dobraniem właściwiej odpowiedzi na tę podwójną strategię jednoczesnej afirmacji istniejącego ładu i kreowania alternatywnych względem niego struktur. Chiny przecież nie angażują się żadne poważne działania konfrontacyjne, jak przykładowo opuszczenie Banku Światowego i zachęcanie innych państw do podążenia tą samą drogą, które uzasadniłyby zdecydowaną reakcję Stanów Zjednoczonych. Jednak, jak słusznie wskazuje Cynthia Roberts, państwa BRICS „podważają pretensje Zachodu do stałego przewodzenia istniejącemu systemowi”. Nastawienie to spowodowało w Waszyngtonie poważne zamieszanie i sprowokowało nieprzemyślane reakcje, których symbolem jest dyplomatyczna katastrofa, jaką było przeciwstawianie się powołaniu do życia AIIB.
Dążenia Waszyngtonu do powstrzymania innych państw przed przystąpieniem do nowego banku uwidoczniły fakt, że choć Stany Zjednoczone włożyły wiele wysiłku w stworzenie liberalnego porządku opartego na zasadach i normach, to czują wielki dyskomfort, gdy to nie one kontrolują sytuację. Problem Waszyngtonu polega na tym, że ów niepokój nie wystarczy, aby przekonać tradycyjnych sojuszników USA do podjęcia działań przeciw Chinom i innym mocarstwom wschodzącym. Szczególnie Europa nie jest zainteresowana pomaganiu za wszelką cenę Stanom Zjednoczonych w przedłużeniu ich globalnego przywództwa – zwłaszcza jeśli miałyby na tym ucierpieć jej stosunki gospodarcze z Chinami i innymi członkami BRICS. Tym bardziej, że struktury powołane do życia w ostatnim czasie w żaden sposób nie podważają zasad, które leżą u podstaw współczesnego ładu. Wręcz przeciwnie, decyzja Chin o stworzeniu AIIB chroni je przed przyszłymi zarzutami o bycie „nieodpowiedzialnym udziałowcem”, który nie dba o globalne dobra publiczne. Zarzuty, że Chiny starają się „rozbić globalny porządek od środka” są dla wielu obserwatorów warte tyle samo, co stwierdzenie, że Stany Zjednoczone chcą przedłużyć swoją hegemonię jedynie dla samego faktu bycia hegemonem.
Zakładając, że Chiny podtrzymają obecne tendencje wzrostowe, w najbliższych latach będziemy świadkami powstania kolejnych nowych struktur. Państwa BRICS są zdeterminowane, aby powołać do życia swoją własną agencję ratingową, zwiększyć wzajemną wymianę walut i stworzyć mechanizmy umożliwiające im wzajemny handel w swoich lokalnych walutach. Chiński Międzynarodowy System Płatniczy (CIPS) będzie pekińskim odpowiednikiem SWIFT i znacząco zredukuje możliwości Zachodu do finansowej izolacji państw nieprzestrzegających zachodnich norm.
Zachodni analitycy rutynowo ostrzegają swoich indyjskich czy brazylijskich partnerów, że niedługo zostaną „uwięzieni w zdominowanym przez Chiny ładzie”. Nie biorą oni jednak pod uwagę, że Brazylia oraz Indie pozostają świetnie zintegrowane z istniejącymi instytucjami, takimi jak Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy SWIFT, będącymi pod przywództwem zachodnich mocarstw. Przynależność do struktur, którym przewodzą zarówno Stany Zjednoczone jak i Chiny, daje Brasilii, Delhi i innym stolicom elastyczność i pole do manewrowania, które może pomóc im wzmocnić swoją pozycję przetargową w ramach obydwu tych struktur.
Oliver Stuenkel
tłum. Adam Traczyk
Oliver Stuenkel studiował na Universidad de Valencia oraz w Kennedy School of Government na Harvardzie. Tytuł doktora uzyskał na Uniwersytecie Duisburg-Essen. Obecnie jest adiunktem w Fundacji im. Getúlio Vargasa w Sao Paulo, jednej z najbardziej prestiżowych instytucji badawczych w Brazylii, a także non-resident Fellow w Global Public Policy Institute (GPPi) w Berlinie oraz członkiem Carnegie Rising Democracies Network. Wcześniej wykładał na Uniwersytecie São Paulo oraz Uniwersytecie Jawaharlala Nehru (JNU) w New Delhi. Był członkiem delegacji Brazylii przygotowującej czwarty, piąty i siódmy szczyty BRICS. Jego badania skupiają się na mocarstwach wschodzących, szczególnie na polityce zagranicznej Brazylii, Indii i Chin, oraz roli tych państw w global governance. Jest autorem m.in. India-Brazil-South Africa Dialogue Forum (IBSA): The Rise of the Global South? (Routledge Global Institutions, 2014) oraz BRICS and the Future of Global Order (Lexington, 2015).
Tekst ukazał się pierwotnie na łamach Post-Western World (lipiec 2015). ©Post-Western World (Oliver Stuenkel).
Zdjęcie: Przywódcy państw BRICS podczas szczytu G-20 w Birsbane, listopad 2014 (fot.Roberto Stuckert Filho (CC BY 3.0 BR)).