[Progresywna polityka zagraniczna] Polska globalnie – Podsumowanie

ppz-baner

22 listopada 2016 roku odbyło się piąte seminarium z cyklu „Progresywna polityka zagraniczna” pt. Polska globalnie, którego organizatorami były Fundacja Global.Lab oraz Fundacja im. Friedricha Eberta. Wstęp do dyskusji wygłosili dr hab. Jan Sowa, dr Adam Leszczyński (Polska Akademia Nauk, „Gazeta Wyborcza”), dr Patrycja Grzebyk (Instytut Stosunków Międzynarodowych UW) oraz Iwo Łoś (Greenpeace Polska, Instytut Stosowanych Nauk Społecznych UW).

Rozpoczynając dyskusję Dominika Gmerek, wiceprezeska Global.Lab, podkreśliła, że w obliczu coraz większej liczby wyzwań o charakterze globalnym, takich jak m.in. zmiany klimatyczne, migracje, czy wzrastające nierówności społeczno-gospodarcze, celem spotkania powinno być przede wszystkim wspólne poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czy w przypadku Polski możliwe jest sformułowanie „progresywnej” odpowiedzi na współczesne problemy globalne.

ppz1

Pierwszy z prelegentów, dr Adam Leszczyński, rozpoczął swoje wystąpienie od zdefiniowania progresywnej polityki zagranicznej. Jego zdaniem cechuje ją uniwersalizm w opozycji do wąskiego nacjonalistycznego punktu widzenia, a także postrzeganie Polski jako części „większej całości”, przy jednoczesnym dbaniu o jej interesy. Istotnym wyznacznikiem progresywności polityki zagranicznej danego kraju są zaś jego stanowiska w kwestiach takich jak ochrona środowiska naturalnego (w tym zmiany klimatyczne), pomoc rozwojowa czy kryzys uchodźczy wraz z problemem poszanowania norm prawa międzynarodowego. Leszczyński podkreślił, że według niego w Polsce wszystkie trzy wyżej wymienione kwestie są aktualnie głęboko zaniedbane. Stąd zaś należy wysnuć wniosek, że polska polityka zagraniczna nie ma charakteru progresywnego, a reaktywny. Konieczna jest jednak pewna doza ostrożności w szukaniu winnych takiego stanu rzeczy, zwłaszcza, że obecny rząd jedynie kontynuuje i pogłębia politykę swoich poprzedników w tym zakresie.

W odniesieniu do polityki klimatycznej nie ulega wątpliwości, że polski rząd broni obecnie lobby węglowego. Mimo że konieczne jest wprowadzenie zasadniczych zmian w scenariuszu dotyczącym rozwoju przemysłu węglowego w Polsce, wdrażane są one bardzo niechętnie, a jednym z celów polskiego rządu zdaje się być hamowanie polityki klimatycznej UE. Rząd polski nie jest również przychylny wypracowanej w Brukseli strategii w zakresie kryzysu uchodźczego. O ile rząd PO starał się przyjąć jak najmniej uchodźców (zgodził się na pewne kompromisowe rozwiązania dopiero pod naciskiem i nawet nie zaczął wdrażać ich w życie), o tyle rząd PiS z jednej strony deklaruje, że szanuje przyjęte wcześniej przez Polskę zobowiązania, ale z drugiej publicznie prezentuje całkowicie odmienne stanowisko. Jednocześnie w mediach publicznych prowadzona jest bezprecedensowa kampania antyuchodźcza, sprzyjająca kształtowaniu postaw ksenofobicznych. Niejednoznaczne zaś pozostaje stanowisko rządu w kwestii pomocy rozwojowej. Polska pozostaje jednym z państw przeznaczających najmniej pieniędzy na ten cel. Co więcej, dotychczas pomoc rozwojową postrzegano przede wszystkim w kategoriach narzędzia realizacji polskiego interesu narodowego, w związku z czym kierowano ją m.in. na wschód. Istotne jest tutaj również zdanie polskiej opinii publicznej, która z jednej strony uważa, że Polski nie stać na rozwijanie programów pomocowych, a z drugiej jest bardzo negatywnie nastawiona do uchodźców i imigrantów. Powszechne jest wśród Polaków przekonanie, że żyją w kraju biednym, który powinien być beneficjentem takiej pomocy (np. w postaci unijnych funduszy strukturalnych), nie zaś jej donatorem. Zdaniem Leszczyńskiego cechująca polskie społeczeństwo „wsobność” i brak zainteresowania sytuacją na świecie nie sprzyja zwiększaniu pomocy rozwojowej Polski dla innych państw.

ppz2

Następnie głos zabrała dr Patrycja Grzebyk, która w swoim wystąpieniu skoncentrowała się na prowadzonej przez Polskę kampanii na rzecz uzyskania niestałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ na lata 2018 – 2019. Należy przy tym pamiętać, że Polska była już niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa pięciokrotnie (w latach 1946 – 1947, 1960 – 1961, 1970 – 1971, 1982 – 1983, 1996 – 1997).

Powstaje jednak pytanie, czy ubieganie się o członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ stanowi element progresywnej polityki zagranicznej? Zdaniem Grzebyk – tak, o ile w czasie swojej kadencji Polska podjęłaby działania, mające na celu doprecyzowywanie relacji między państwami, które  preferują zwykle „ogólnikowe” umowy, a unikają konkretnych rozwiązań. Dlatego tak ważna jest dzisiaj konsekwentna implementacja norm prawa międzynarodowego.

We wspomnianej kampanii Polska opiera się na trzech hasłach: solidarności, odpowiedzialności i zaangażowaniu. Grzebyk, dokonując ich analizy, zwróciła uwagę na kilka związanych z nimi problemów. Jej zdaniem warto pamiętać, że chociaż idea solidarności jest silnie obecna w polskiej retoryce, przede wszystkim ze względu na doświadczenia historyczne, to niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwo. Polsce może zostać bowiem wypomniany brak solidarności chociażby w kontekście kryzysu uchodźczego. Zdaniem prelegentki, Polska nie powinna w tak zdecydowany sposób wyrażać swoich obiekcji co do przyjmowania uchodźców, ponieważ takie stanowisko stoi w sprzeczności z normami prawnomiędzynarodowymi. Z kolei w odniesieniu do odpowiedzialności należy zdać sobie sprawę z faktu, że dla Polski jako dla państwa średniego bardzo istotne powinno być przestrzeganie prawa międzynarodowego. Tymczasem do tej pory jej zachowanie na arenie międzynarodowej było co najmniej niekonsekwentne – z jednej strony Polska poparła interwencje wojskowe w Iraku i Afganistanie oraz uznała powstanie Kosowa, a z drugiej głośno protestowała przeciwko aneksji Krymu. Dobrym rozwiązaniem byłoby skoncentrowanie się na innych aspektach odpowiedzialności w sferze międzynarodowej, np. na rozliczaniu zbrodni wojennych i ludobójstwa. W to zagadnienie duży wkład mieli polscy badacze, m.in. Rafał Lemkin, zajmujący się prawnymi aspektami ludobójstwa. W wątpliwość może zostać również poddane polskie zaangażowanie w sprawy międzynarodowe, szczególnie w kontekście udziału polskich żołnierzy w misjach pokojowych ONZ. Polska postrzega bezpieczeństwo jako problem o charakterze przede wszystkim regionalnym, w związku z czym przywiązuje dużo większą wagę do obecności NATO w Europie niż do działalności Rady Bezpieczeństwa ONZ – co jednak nie stanowi dobrego argumentu na rzecz poparcia polskiej kandydatury do tej właśnie instytucji.

ppz3

Kolejny prelegent, Iwo Łoś, skoncentrował się na polskiej polityce energetycznej. Jego zdaniem konieczne jest określenie jej możliwych kierunków, warunków, a także możliwości Polski w tym zakresie, tak aby dokonana analiza nie miała „charakteru życzeniowego”. Do tej pory polskie rządy odgrywały rolę „hamulcowego” w rozwoju polityki klimatycznej i energetycznej. Widać to wyraźnie w oficjalnych stanowiskach polskich przedstawicieli podczas negocjacji klimatycznych. Dominujące w Polsce obozy rządzące nie mają wątpliwości co do tego, jak powinna wyglądać polska polityka energetyczna, zaś partie, które wpisały do swoich programów m.in. korzystanie z odnawialnych źródeł energii, nie weszły do Sejmu. Zapowiadane przez polski rząd projekty, będące w pewnym sensie pokłosiem paradygmatu modernistycznego lat 80., pozostają nierealne, przede wszystkim ze względu na brak odpowiedniego know-how. Poza tym ich realizacja byłaby odległa w czasie (np. zapowiadana budowa elektrowni atomowej, która powstałaby dopiero po 2030 roku), więc nie miałyby one dużego wpływu na faktyczną redukcję emisji gazów cieplarnianych w określonej przez UE perspektywie. Iwo Łoś przywołał także słowa prof. Marii Janion, która pisała o polskiej polityce energetycznej w kontekście paradygmatu romantyzującego lub suwerennościowego, w który wpisane jest przywiązywanie dużej wagi do własnych zasobów naturalnych.

Iwo Łoś zauważył również, że zgłaszane w 2011 i 2012 roku polskie veto w sprawie unijnej polityki klimatycznej negatywnie odbiły się na pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Konieczne jest odejście od postrzegania węgla przez pryzmat polskiej racji stanu, a także wypracowanie systemowych rozwiązań problemów tego sektora, gdyż w przeciwnym wypadku polska polityka nadal pozostanie regresywna w tym obszarze. Podnoszone przez kolejne rządy hasło „Polska węglem stoi” zdają się wręcz mitologizować rzeczywistość, jako że od 25 lat sukcesywnie spada nie tylko wydobycie tego surowca, lecz również zatrudnienie w całym sektorze. Obecny rząd próbuje przedstawiać swoje – często symboliczne – osiągnięcia jako wielkie sukcesy, dzięki którym zmiany w polityce energetyczno-klimatycznej „nie dotkną” Polski. Tak naprawdę Polska ma jednak bardzo ograniczony wpływ na unijną politykę energetyczną i powinna zacząć się szybko dostosowywać do międzynarodowych wymogów.

ppz4

Ostatni z prelegentów, dr hab. Jan Sowa odniósł się do niektórych z poruszonych przez pozostałych dyskutantów kwestii. Jego zdaniem fakt, że zmiana stosunku Polaków do uchodźców jest wynikiem zmiany tonu debaty publicznej daje pewną nadzieję na to, że gdy ton tej debaty ulegnie ponownej zmianie, wpłynie to również na nastroje społeczne. W jego opinii Organizacja Narodów Zjednoczonych to pełna hipokryzji instytucja, w której państwa nieprzestrzegające praw człowieka zasiadają w organach odpowiedzialnych za ich ochronę. Z kolei Rada Bezpieczeństwa ONZ w żadnym wypadku nie promuje idei o charakterze progresywnym. Zgodził się natomiast z tym, że zagadnienia ochrony środowiska naturalnego powinny mieć obecnie charakter priorytetowy.

W swojej wypowiedzi Sowa wprowadził do dyskusji trzy nowe kwestie. Pierwszą z nich była polityka sąsiedzka. Podkreślił, że Polska graniczy ze swoją byłą kolonią, Ukrainą. Gdyby udało się znormalizować swoje postkolonialne relacje z Ukrainą, Polska mogłaby się stać wzorem dla reszty świata, szczególnie teraz, kiedy byłe kolonialne potęgi, np. dokonująca Brexitu Wielka Brytania, wyraźnie odczuwają pewien resentyment i tęsknotę za imperialną przeszłością. Kolejnym istotnym z punktu widzenia Polski zagadnieniem jest bezpieczeństwo międzynarodowe. Zdaniem Sowy Polska nie będzie nigdy w stanie sama obronić się przez atakiem zewnętrznym, w związku z czym rządzący muszą zdać sobie sprawę z tego, że największym zagrożeniem dla suwerenności Polski nie są Niemcy, lecz Rosja. Jednocześnie nie należy zapominać, że NATO wchodzi w fazę dekadencji i udzielone przez tę organizację gwarancje będą coraz słabsze. Ostatnią kwestią, którą należy rozważyć, analizując perspektywy dla polskiej progresywnej polityki zagranicznej, jest rozwój. Jakkolwiek Polska nie jest krajem biednym, to zgodnie z typologią Immanuela Wallersteina pozostaje krajem półperyferyjnym. Jej wkładem do światowego łańcucha produkcji jest przede wszystkim siła robocza. W związku z tym Polska powinna zdaniem prelegenta dążyć do utworzenia swoistego sojuszu peryferii i półperyferii, dzięki któremu mogłaby doprowadzić do zmian np. na rynku pracowniczym.

W trakcie dyskusji z udziałem pozostałych uczestników spotkania, Ewa Sufin- Jacquemart odniosła się do omawianej przez Iwa Łosia polityki klimatycznej i  zwróciła uwagę m.in. na deklarację, którą załączył polski rząd do podpisanego porozumienia paryskiego. W praktyce doprowadzi do sytuacji, w której Polska nie będzie miała obowiązku finansowo wspierać Zielonego Funduszu Klimatycznego i wspierać krajów rozwijających się w redukcji emisji gazów cieplarnianych. Dr Krzysztof Szlubowski przestrzegł przed ostatnio coraz powszechniejszym atakowaniem Rady Bezpieczeństwa ONZ i określaniem jej jako niewydolnej i niepotrzebnej, co w jego opinii doprowadzi jedynie do powiększenia chaosu w sferze stosunków międzynarodowych. Mimo że przykłady nieskuteczności Rady Bezpieczeństwa można mnożyć, nie należy zapominać, że to prawdopodobnie dzięki tej instytucji udało się uniknąć III wojny światowej. Państwa spoza Wielkiej Piątki to niepewni gracze, a likwidacja Rady Bezpieczeństwa ONZ oznaczałaby danie każdemu z przywódców światowych mocarstw „wolnej ręki”. Postulat ten poparł Piotr Łukasiewicz, według którego pomysł likwidacji Rady Bezpieczeństwa ONZ może wydawać się atrakcyjny, ale niesie ze sobą duże zagrożenie.

ppz5

Z kolei Patryk Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zapytał, co Polska mogłaby wnieść jako członek Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz na ile poparcie kandydatury danego państwa na to stanowisko zależy od warunków danego kraju, np. progresywności jego polityki zagranicznej, a na ile od sprzyjającej danemu kandydatowi koniunktury. Jednocześnie wyraził pewną obawę, że zagadnienia związane ze zbrodniami wojennymi i ludobójstwami mogą okazać się mało atrakcyjne dla państw rozwijających się, które „wolą patrzeć w przyszłość niż w przeszłość”.

Patrycja Grzebyk wyjaśniła, że przy wyborze niestałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ powinno się brać pod uwagę równy podział geograficzny i wkład danego państwa w utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Podział geograficzny zostaje zwykle zachowany, ale drugi ze wskazanych elementów jest często pomijany, a państwa danego regionu po prostu wspólne decydują, kogo poprą w danej kadencji. Trudno w związku z tym już teraz wyrokować, jakie są szanse Polski. Jeśli zaś chodzi o potencjalny wkład Polski do Rady Bezpieczeństwa ONZ, to prelegentka podkreśla, że „rozliczanie przeszłości” można postrzegać jako ideę progresywną, jeśli się uzna, że taka polityka ma szansę uchronić świat przed kolejnymi zbrodniami.

Dyskutanci poruszyli również kwestię kryzysu uchodźczego. W ocenie Patryka Kugiela po wyborach parlamentarnych w 2015 roku nastąpiła dosyć wyraźna zmiana polskiej polityki migracyjnej, ponieważ obecnie rządzący całkowicie odrzucają możliwość jakiegokolwiek kompromisu w tym obszarze. Polska jest jednym z czterech państw, które odmówiły przyjęcia uchodźców, jednak pozostałe kraje z tej grupy, tj. Dania i Austria przyjęły wielu uchodźców „spontanicznie”, nie w ramach unijnej strategii, a fala uchodźców, która przeszła przez Węgry, również przybliżyła to państwo do tego problemu. Patryk Kugiel zapytał więc, czy są jakieś szanse na zmianę polskiej polityki w obliczu kryzysu migracyjnego, szczególnie w kontekście zapowiedzi zwiększenia pomocy rozwojowej dla państw ogarniętych wojną „na miejscu”.

Odpowiadając na to pytanie, Adam Leszczyński przyznał, że nie wierzy w zapewnienia polityków o pomaganiu „na miejscu”. W porównaniu do innych państw i biorąc pod uwagę nasze rzeczywiste możliwości wydajemy na pomoc rozwojową bardzo mało. Polska nie rozumie, że jest krajem współzależnym, który w ostatnich latach otrzymał ogromne wsparcie finansowe od państw bogatych w formie unijnych funduszy strukturalnych. Jak zaznaczył, gdyby pieniądze te trafiły np. do Etiopii, bez wątpienia nazwano by je pomocą rozwojową. Kluczowe w tej kwestii jest jednak podejście samych Polaków, przekonanych o tym, że nie mają odpowiednich warunków do udzielania innym pomocy finansowej. Jest to postawa, której Zachód (rozumiany jako intelektualne elity) nie rozumie.

Dużo emocji wśród dyskutantów wzbudziła również kwestia relacji polsko-ukraińskich. Pojawiły się pytania, w jaki sposób Polska powinna kształtować swoje relacje z Ukrainą oraz jak należy rozumieć tezę o Ukrainie jako o byłej polskiej kolonii. Jan Sowa podkreślił, że kolonialny charakter zależności Ukrainy od Polski wynikał z tego, że Ukraińcy byli częścią narodu polskiego wbrew swojej woli i przez cały ten okres dążyli do uzyskania niepodległości. Zdaniem Sowy, do poprawy wzajemnych relacji konieczne jest symboliczne „uklęknięcie”, do czego jego zdaniem nie może teraz niestety dojść, gdyż obecnie „Polska nie chce klękać, chce wstawać z kolan”, co w praktyce oznacza lekceważenie jakichkolwiek postulatów rozliczenia jej przeszłości.

W związku z uwagami dotyczącymi Ukrainy i bezpieczeństwa Polski wywiązała się również krótka dyskusja na temat tego, na ile Rosja stanowi dla Polski rzeczywiste zagrożenie. Zdaniem Andrzeja Ciążeli, w polityce Rosji nie ma przejawów agresji, lecz jedynie desperackie próby ocalenia twarzy. Natomiast polityka Rosji nie jest dla Polski realnym problemem, lecz swoistym fantazmatem, odziedziczonym po latach 70. i 80., kiedy Rosja była wrogiem polskiej opozycji. Ta opinia spotkała się ze sprzeciwem wśród dyskutantów, którzy wskazywali na działania Rosji na wschodzie Ukrainy. W odpowiedzi na wątpliwości niektórych słuchaczy odnoszących się do szans powodzenia postulowanego przez Jana Sowę sojuszu peryferii, podkreślił on, że konkurencyjność państw jest wyrazem neoliberalnego porządku międzynarodowego, który należy przezwyciężyć. Awans do statusu państwa-centrum wiązałby się z brutalną akumulacją kapitału, należy więc zastanowić się, na ile takie działanie jest moralne.

%d blogerów lubi to: