[Francja] Zwycięzca bierze wszystko

Zwycięzca bierze wszystko. Świeżo powołana partia Emmanuela Macrona La République en Marche zdobyła 32% głosów w wyborach do niższej izby paramentu. Chociaż system francuski przewiduje dwie tury głosowań do Zgromadzenia Narodowego, to już wiadomo, że nowy prezydent V Republiki znajdzie się w komfortowej sytuacji. Zanim jednak w siedzibie sztabu prezydenta ostatecznie wystrzelą korki od szampana trzeba zwrócić uwagę, że wyniki przyjęto w atmosferze debaty nad systemem jednomandatowych okręgów wyborczych oraz niską frekwencją, która osłabia mandat społeczny wybranych reprezentantów.

Oficjalne dane opublikowane wczesnym rankiem w poniedziałek przypieczętowały pozycję Macrona w roli triumfatora wyborczego maratonu 2017 roku. Jego świętujące rok istnienia stronnictwo La République en Marche wraz ze swoim sojusznikiem MoDem pod wodzą centrysty François Bayrou otrzymało 32,32% głosów. Kandydaci prezydenckiej listy, na którą złożył się prawdziwy miszmasz osobowości i środowisk (w szeregach Macrona oprócz polityków znajdują się m.in. były pilot myśliwców, geniusz matematyczny, torreador, sędzia walczący z korupcją czy działacze lokalni) zostawili w tyle Republikanów (21,56%) i Front Narodowy, który uzyskał 13,2% poparcia, niejako burząc wszelkie prognozy o kontynuacji „wielkiego projektu patriotycznego” lansowanego przez Marine Le Pen, która starła się z Macronem w drugiej turze wyborów prezydenckich. Lewicowe ugrupowanie Francja Niepokorna (LFI) Jeana-Luca Melenchona oraz Francuska Partia Komunistyczna (PCF) zdobyły 13,74% głosów. Wielkim przegranym okazała się być Partia Socjalistyczna z poparciem sięgającym zaledwie 9,5%. Do wyborów szła z bagażem negatywnie ocenianej prezydentury Francois Hollande’a i ogólnym zmęczeniem Francuzów nijakością socjalistów pod jego przewodnictwem. Mimo że w poprzedniej kadencji mieli bezwzględna większość, teraz mogą liczyć na około 30 miejsc. Szansę na zwycięstwo w swoim okręgu stracił chociażby tegoroczny kandydat socjalistów na prezydenta, Benoît Hamon.

Wyzwania przed drugą turą

Poza własną siłą Macron korzysta z kłopotów swoich oponentów politycznych. Prezydent przy rekordowo niskiej frekwencji wynoszącej zaledwie 49% względnie niewielkim wysiłkiem przypieczętował swoją silną pozycję w Zgromadzeniu Narodowym. Komentatorzy „Le Monde” szacują, że po drugiej turze obóz prezydenta może liczyć nawet na 400-450 miejsc, co znacząco pozwoli mu przekroczyć próg bezwzględnej większości (289). Byłaby to najsilniejsza większość w parlamencie od czasów II wojny światowej. Tej Macron potrzebuje do zrealizowania swoich ambicji kampanijnych – w innym wypadku mógłby mieć znaczne trudności z szybkim i skutecznym przeforsowaniem swoich planów dotyczących deregulacji przepisów francuskiego prawa pracy, zmian w systemie emerytalnym czy w kwestii zasiłków dla bezrobotnych.

Drugą siłą w parlamencie z wynikiem 80-125 miejsc zostają Republikanie. Jeśli prognozy się sprawdzą, to mimo względnie wysokiej pozycji w politycznej hierarchii, wynik ten oznacza utratę 100 miejsc w stosunku do upływającej kadencji. Szczególnie bolesny upadek przeżyją socjaliści. Nie tylko żegnają się z bezwzględną większością, ale mogą liczyć na zaledwie 20 do 35 deputowanych wespół ze swoimi sojusznikami. LFI Mélenchona, choć uplasowała się przed socjalistami, przypadnie prawdopodobnie zaledwie 18 miejsc. Z kolei przeciwniczka Macrona w drugiej turze wyborów prezydenckich Marine Le Pen, która już czwarty raz próbuje zdobyć mandat w ZN, i jej Front Narodowy może liczyć na około 11 miejsc.

Druga tura, choć zapewne nie przyniesie większych niespodzianek, jest bardzo ważna dla poszczególnych liderów politycznych. Emmanuel Macron chce zatrzeć ślad rekordowo niskiej frekwencji i uciąć spekulacje o słabości mandatu społecznego. Dlatego też będzie starał się o mocne przypieczętowanie zwycięstwa. Z tego samego powodu jego polityczni oponenci (wzywający Francuzów do przeciwstawienia się przy urnach wyborczych parlamentowi bez opozycji) będą chcieli osłabić pozycję prezydenta i jego ruchu osłabić.

Specyfika francuskiej ordynacji

Wybory do francuskiego 577-osobowego, Zgromadzenia Narodowego odbywają się zgodnie z ordynacją większościową. Pomaga to w uzyskaniu stabilnej większości potrzebnej do rządzenia. Negatywnym skutkiem takiego liczenia głosów jest zaburzony obraz preferencji wyborczych, których nie odzwierciedla układ ił w parlamencie. System faworyzuje większe partie i stwarza bariery na drodze do pluralizmu. Podobnie jak w przypadku wyborów prezydenckich, te do parlamentu odbywają się w dwóch turach. Aby zdobyć mandat w pierwszej turze kandydat musi w swoim okręgu uzyskać przynajmniej 50%+1 głosów przy frekwencji nie niższej niż 25%. Jeśli żaden z kandydatów nie przekroczy 50% w pierwszej turze, odbywa się druga tura, w której biorą udział wszyscy kandydaci, którzy uzyskali przynajmniej 12,5% głosów. W drugiej turze mandat deputowanego uzyskuje kandydat lub kandydatka z najlepszym wynikiem.

„Niereprezentatywny” podział mandatów po wyborach skrytykowali przedstawiciele większości partii, także tych, które w przeszłości korzystały z tego mechanizmu. „Nie jest to ani zdrowe, ani pożądane, by prezydent, który wygrał wybory tylko dzięki temu, że odrzucono w nich skrajną prawicę, korzystał z monopolu w Zgromadzeniu Narodowym”,  mówił po ogłoszeniu wyników sekretarz generalny socjalistów Jean-Christophe Cambadelis, który uzyskując w swoim okręgu 8,4% głosów nie awansował do drugiej tury. O „niesprawiedliwej ordynacji” wspominała również Marine Le Pen, tłumacząc niezadowalający wynik FN niską frekwencją.

Krytyczne wobec większościowej ordynacji głosy podnoszą przede wszystkim ugrupowania, którym obecny system zaszkodził najbardziej. Trudno się temu dziwić, szczególnie jeśli spojrzy się na bezwzględne liczby głosów uzyskanych w wyborach. Partie lewicowe zdobyły bowiem w sumie ponad 6 mln głosów, które jednak nie przełożą się na znaczącą liczbę mandatów. Dla porównania na wspólne listy LRM i MoDem zagłosowało około 7,3 miliona wyborców, co pozwoli obozowi prezydenckiemu całkowicie zdominować Zgromadzenie Narodowe i rządzić bez silnej opozycji.

Katarzyna Mierzejewska

Zdjęcie: French Embassy in the U.S. (CC BY-NC 2.0)

 

%d blogerów lubi to: