[Analiza] Wybory lokalne na Białorusi – fałszowania ciąg dalszy

18 lutego na Białorusi odbędą się wybory lokalne. W ramach tzw. wcześniejszego głosowania  głosy można oddawać już od 13 lutego. W czasie wyborów białoruscy wyborcy będą wybierać wyłącznie nie mających wielkich pełnomocnictw radnych lokalnych, gdyż władza wykonawcza, również na poziomie lokalnym, jest wyznaczana przez administrację centralną. Chociaż kandydaci popierani przez białoruskie władze najczęściej nie muszą konkurować z opozycją, której uczestnictwo w tych wyborach jest skrajnie niskie, wygrana w tegorocznych wyborach i wysoka frekwencja wyborcza są prestiżowo bardzo ważne dla władz w Mińsku. W konsekwencji, podczas tegorocznych wyborów lokalnych, podobnie, jak miało to miejsce podczas wszystkich przeprowadzanych w ostatnich latach wyborów, oczekiwane są masowe fałszerstwa wyborcze. Największe będą najprawdopodobniej mieć miejsce w czasie wyborów przedterminowych, kiedy wielokrotnemu zawyżeniu ulegnie frekwencja wyborcza, a także w procesie liczenia głosów, w czasie którego duża część komisji wyborczych dopisze do protokołów setki, bądź nawet tysiące w rzeczywistości nieoddanych głosów. Masowość mających miejsce w czasie białoruskich wyborów nieprawidłowości sprawia, że poziom fałszerstw wyborczych w tym kraju jest zdecydowanie większy niż w Federacji Rosyjskiej, również znanej z nieuczciwości i nieprzejrzystości swoich wyborów. Inaczej niż na Białorusi, wybory fałszowane są tam jedynie w wybranych regionach Federacji Rosyjskiej, w tym w szczególności na rosyjskim Kaukazie.

Już za kilka dni, w niedzielę 18 lutego br., na Białorusi odbędą się wybory lokalne, w czasie których obywatele tego kraju wybiorą deputowanych lokalnego szczebla. Wcześniej przez 5 dni, tj. od wtorku 13 lutego do soboty 17 lutego, białoruscy wyborcy mają również możliwość oddać swój głos w czasie tzw. wcześniejszego głosowania. Jest to jedna z charakterystycznych dla białoruskiego systemu wyborczego instytucji, w założeniu mająca umożliwić głosowanie osobom, które nie będą mieć takiej możliwości w niedzielę. W praktyce instytucja ta służy zwiększeniu, legalnymi i nielegalnymi sposobami, frekwencji wyborczej, a także ogranicza niezależnym obserwatorom możliwość efektywnej obserwacji procesu wyborczego.

Białoruskie wybory lokalne, w czasie których wybierani są radni wiejscy, miejscy, rejonowi i obwodowi, nie są dokładnymi odpowiednikami wyborów samorządowych przeprowadzanych w większości państw demokratycznych. Wynika to z niewielkich uprawnień wybieranych radnych, a także z faktu, że w czasie wyborów lokalnych Białorusini nie wybierają władzy wykonawczej (odpowiedników polskich wójtów, burmistrzów i prezydentów). Osoby te są nominowane bezpośrednio przez prezydenta Białorusi, bądź kontrolowaną przez niego administrację państwową. Jest to jeden z elementów białoruskiej hierarchii władzy, dzięki któremu siły polityczne związane z prezydentem Aleksandrem Łukaszenko całkowicie kontrolują wszystkie szczeble władzy wykonawczej w kraju.

Niewielkie kompetencje deputowanych lokalnego szczebla, a także bierność radnych kadencji 2014-18 sprawiają, że białoruskie wybory lokalne nie cieszą się wielką popularnością wśród wyborców.

Niewielkie kompetencje deputowanych lokalnego szczebla, a także (charakterystyczna dla wszystkich wybieranych na Białorusi instytucji, poza prezydentem kraju) bierność radnych kadencji 2014-18 sprawiają, że białoruskie wybory lokalne nie cieszą się wielką popularnością wśród wyborców. Chociaż według Centralnej Komisji Republiki Białorusi ds. wyborów i przeprowadzania referendów republikańskich w czasie poprzednich wyborów lokalnych w 2014 r. oficjalna frekwencja wyniosła 77,3% (z czego 24,9% w czasie wcześniejszego głosowania), faktyczne uczestnictwo wyborców w głosowaniu było dużo niższe i wyniosło nie więcej niż 30%. Na taki poziom frekwencji wyborczej wskazują pracujący na Białorusi niezależni obserwatorzy wyborczy, w szczególności związani z kampanią Obrońcy Praw Człowieka za Wolne Wybory. W ocenie przedstawiciela kampanii Uladzimira Labkoviča realna frekwencja w czasie wyborów lokalnych jest znacznie mniejsza niż w czasie wyborów parlamentarnych, gdzie średnia frekwencja wynosi ok. 50% (oficjalnie w 2016 r. 74,7%) oraz prezydenckich, w czasie których faktyczna frekwencja jest najwyższa i wynosi ok. 70% (oficjalnie w 2015 r. 87,2%). Na prawdopodobną niską frekwencję wskazują również reakcje samych Białorusinów, z których duża część nie ma pojęcia o nadchodzących wyborach, bądź zupełnie nie interesuje się nimi. Również przeprowadzona na ulicach stolicy Białorusi sond pokazuje wyraźnie, że większość mieszkańców Mińska deklaruje brak zainteresowania głosowaniem w nadchodzących wyborach lokalnych.

Z punktu widzenia możliwego wpływu tegorocznych wyborów lokalnych na pozycję polityczną obecnych władz, nie mają one fundamentalnego znaczenia, lecz pełnią raczej charakter ceremonialny. Wynika to w pierwszej kolejności z faktu, iż wybory lokalne są jedynymi na Białorusi, w których nie obowiązuje próg 50-procentowej frekwencji pozwalający uznać je za ważne (taka zasada obowiązuje w wyborach parlamentarnych i prezydenckich). Znaczenie wyborom samorządowym odbierają również wspomniane już niewielkie kompetencji radnych lokalnych, którzy nie stanowią przeciwwagi dla silnej władzy wykonawczej działającej z nadania w administracji centralnej. Dodatkowo, również dzięki staraniom białoruskich władz, które uniemożliwiły start w wyborach dużej części kandydatów opozycyjnych, kandydaci popierani przez administrację centralną nie mają praktycznie żadnej konkurencji. O 18 tysięcy mandatów w wyborach ubiega się zaledwie 22 tysięcy kandydatów, z czego jedynie 100 (0,5%) to kandydaci opozycji. Zainteresowanie startem w wyborach (zaledwie 1,2 kandydata na jedno miejsce) jest tym samym od kilku do kilkunastu razy mniejsze niż np. w czasie wyborów samorządowych w Polsce. Faktycznie oznacza to, że w większości okręgów wyborczych (szczególnie wiejskich) wyborcy pozbawieni są alternatywy – liczba kandydatów jest równa liczbie obsadzanych mandatów.

Nieatrakcyjność wyborów lokalnych stanowi dla białoruskich władz znaczące wyzwanie. Białoruski system polityczny opiera się bowiem na domniemanym ogromnym poparciu społecznym władz, którego potwierdzeniem mają być wyniki kolejnych wyborów uzyskane przy wysokiej frekwencji.

Wynikająca z tych wszystkich czynników faktyczna nieatrakcyjność wyborów lokalnych stanowi dla białoruskich władz znaczące wyzwanie. Białoruski system polityczny opiera się bowiem na domniemanym ogromnym poparciu społecznym władz, którego potwierdzeniem mają być (sfałszowane) wyniki kolejnych wyborów (lokalnych, parlamentarnych, prezydenckich). Elementem domniemanego poparcia społecznego jest zarówno wysokie poparcie dla aparatu władzy, niskie poparcie dla kandydatów opozycyjnych, a także wysoka frekwencja wyborcza. Ponieważ białoruscy wyborcy nie są zainteresowani głosowaniem w wyborach lokalnych białoruskie władze muszą stymulować wysoką frekwencję w sposób inny, niż w państwach demokratycznych, gdzie zachętą do głosowania jest możliwość wyboru kandydatów mających realne kompetencje podczas pluralistycznych i konkurencyjnych wyborów. Jednym ze sposobów zwiększania frekwencji wyborczej jest zmuszanie wybranych grup społecznych (np. studentów) i zawodowych (m.in. pracowników administracji, służb siłowych i przedsiębiorstw państwowych) do udziału w tzw. wcześniejszym głosowaniu. Ponieważ metoda ta nie umożliwia skokowego zwiększania frekwencji wyborczej do poziomu oczekiwanego przez aparat państwowy (70% i więcej), białoruskie władze dokonują fałszerstw wyborczych, umożliwiających zwiększenie oficjalnej liczby głosujących w czasie wyborów lokalnych.

Wybory lokalne nie są jedynymi wyborami fałszowanymi przez białoruski aparat państwowy. Fałszerstwa wyborcze są również stosowane na masową skalę w wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych. Wskazują na to zarówno raporty niezależnych krajowych organizacji obserwujących wybory, jak również międzynarodowych misji obserwacyjnych, w szczególności ODIHR/OBWE. Autor analizy pełniąc dwukrotnie funkcję międzynarodowego obserwatora w czasie wyborów prezydenckich (2015 r.) i parlamentarnych (2016 r.) miał do czynienia z całym spektrum fałszerstw wyborczych, dokonywanych w celu sztucznego zwiększenia frekwencji oraz poprawy wyniku kandydatów popieranych przez aparat państwa. Podczas wcześniejszego głosowania (tj. od wtorku do soboty) podczas wyborów prezydenckich najbardziej rzucającym się w oczy fałszerstwem było zapisywanie sztucznej, zawyżonej i nie odpowiadającej prawdzie frekwencji wyborczej. W jednej z dzielnic stolicy kraju, Mińska, przedstawiciele dużej części komisji wyborczych wykazywali identyczny codzienny poziom frekwencji równy 5% przez część, bądź całość okresu wcześniejszego głosowania. Procesowi fałszowania wyborów sprzyjał również nieprzejrzysty proces liczenia głosów po zamknięciu lokalu wyborczego. W czasie dwóch misji obserwacyjnych autor miał możliwość zaobserwować na własne oczy zarówno kradzież prawie 150 głosów oddanych na kandydata opozycji, przepisywanie protokołu głosowania w celu zwiększenia liczby oddanych głosów do poziomu 99%, jak również niemożliwe do bezbłędnego przeprowadzenia przeliczenie niemal tysiąca głosów w przeciągu zaledwie 40 minut. Do fałszowania wyborów dochodziło również w komisjach okręgowych, gdzie swoje rezultaty przywozili przedstawiciele ok. 100 komisji obwodowych. Dochodziło tam w szczególności do kradzieży głosów na kandydatów opozycji. W 2015 r. w komisji okręgowej jednej z dzielnic Mińska, w której autor obserwował podliczanie głosów, opozycyjnej kandydat na prezydenta Tatsianie Karatkiewicz ukradziono ok. 8000 głosów, tj. niemal połowę głosów zapisanych na protokołach przywiezionych do komisji. W czasie odbywających się rok później wyborów parlamentarnych, w komisji okręgowej w położonym na wschodzie Białorusi mieście Rohaczowie dochodziło w szczególności do zmuszania przedstawicieli komisji obwodowych do zmiany zapisanych w protokołach liczb – zarówno tych dotyczących poparcia poszczególnych kandydatów, jak również ogólnej liczby oddanych głosów. Autor był świadkiem rozmowy, kiedy przedstawicieli komisji, w której wygrał kandydat opozycji, odesłano do ponownego liczenia głosów „w celu poprawienia błędnych wyników”. Z drugiej strony przewodniczący jednej z komisji wyborczych, w której jakoby osiągnięte 99% frekwencji wyborczej, w reakcji na zdziwienie w moich oczach dokonał korekty protokołu i po pół godziny przyniósł nowy, gdzie ogólna frekwencja została zmniejszona do 70%.  Co ciekawe po podliczeniu wszystkich komisji wyborczych w Rohaczowie i jego okolicach okazało się, że komisja wyborcza w której autor obserwował liczenie głosów miała najniższa frekwencję w całym regionie wynoszącą zaledwie 52% (wobec 82% w całym okręgu wyborczym).

Znajomość technik fałszowania stosowanych w poprzednich wyborach pozwala przewidywać, w jaki sposób zorganizowane będą fałszerstwa w czasie tegorocznych wyborów lokalnych. Wskazuje na to w szczególności zapotrzebowanie białoruskich władz na wysoką frekwencję.

Znajomość technik fałszowania stosowanych w poprzednich wyborach pozwala przewidywać, w jaki sposób zorganizowane będą fałszerstwa w czasie tegorocznych wyborów lokalnych. Wskazuje na to w szczególności zapotrzebowanie białoruskich władz na wysoką frekwencję ogłoszone przez szefową Centralnej Komisji Republiki Białorusi ds. wyborów i przeprowadzania referendów republikańskich Lidię Jermoszynę. Na początku lutego br. stwierdziła ona, że to wysoka frekwencja wyborcza jest podstawą legitymizacji władz lokalnych. Dodatkowo w pierwszym dniu głosowania przedterminowego oznajmiła ona, że w tegorocznych wyborach lokalnych prognozowana jest wysoka frekwencja wyborcza, w tym w szczególności ok. 30% w czasie wyborów przedterminowych. Tym samym należy oczekiwać, że w czasie wyborów lokalnych będą mieć miejsce w szczególności trzy techniki nielegalnego wpływania na wynik wyborów. Po pierwsze, na Białorusi będzie można zaobserwować proces zmuszania części grup wyborców do oddania głosów w czasie głosowania przedterminowego. Sygnały o zmuszaniu do głosowania w czasie wyborów przedterminowych wybranych grup społecznych i zawodowych zależnych od białoruskich władz pojawiły się jeszcze przed wyborami, a pierwsze takie przypadki (dotyczące studentów i pracowników państwowych instytucji) zaobserwowano już pierwszego dnia głosowania przedterminowego. Po drugie, na Białorusi zawyżeniu będzie ulegać frekwencja w czasie kolejnych dni głosowania przedterminowego. Pierwsze przypadki nawet kilkunastokrotnego zawyżania frekwencji wyborczej (oficjalnej w stosunku do realnej) zaobserwowano już pierwszego dnia głosowania przedterminowego. Ponieważ żadna z poprzednich metod nie pomoże w osiągnięciu oczekiwanej przez władze wysokiej frekwencji wyborczej, w niedzielę 18 lutego br. należy również oczekiwać dokonywanego na masową skalę dopisywania głosów w protokołach głosowania oraz innych fałszerstw, zwiększających frekwencję wyborczą i liczbę głosów na kandydatów popieranych przez władze. Jeśli zwiększenie frekwencji i głosów oddanych za oczekiwanego kandydata nie dokona się w komisji obwodowej, korekta w tym zakresie obowiązkowo zostanie dokonana w komisjach wyborczych wyższego rzędu.

Białoruś jest, obok Rosji, jednym z dwóch krajów w Europie, w którym systematycznie i na masową skalę dokonywane są fałszerstwa zniekształcające wyniki wyborów. Tym samym zasadnym wydaje się porównanie skali fałszerstw zarówno w jednym, jak i w drugim kraju. Zgodnie z opinią rosyjskich i białoruskich niezależnych obserwatorów wyborczych, a także zgodnie z spostrzeżeniami autora, który obserwował wybory w obu krajach, stopień zafałszowania wyborów na Białorusi jest zdecydowanie wyższy niż w Rosji. Na Białorusi frekwencja wyborcza jest całkowicie sfałszowana. Co więcej, analizując oficjalnie opublikowane rezultaty nie da się w najmniejszym stopniu odkryć rzeczywistej frekwencji. W Rosji natomiast fałszerstwa jedynie zniekształcają oficjalną frekwencję. Podobna sytuacja ma miejsce w wypadku liczby głosów oddanych na poszczególnych kandydatów. O ile w Rosji oficjalne wyniki wyborów oddają częściowo wolę wyborców (a w niektórych wyborach i niektórych regionach kraju wręcz całkowicie), o tyle na Białorusi oficjalne wyniki wyborów wyglądają na odgórnie ustalone, tj. wymyślone i opracowane na długo przed wyborami. Inne wnioski przynosi jednak porównanie Białorusi z wybranymi regionami Federacji Rosyjskiej, w tym w szczególności z republikami narodowymi. Stopień zafałszowania wyborów obwodzie nowokuźnieckim, republikach Baszkiria, Dagestan czy Czeczenia jest porównywalny, a często bardziej znaczący niż na Białorusi. Jest to w szczególności widoczne przy obserwacji wyników wyborów w poszczególnych komisjach wyborczych na Białorusi i rosyjskim Kaukazie. O ile rosyjscy obserwatorzy nie mają praktycznie żadnej świadomości o tym, jak wygląda proces i rezultaty głosowania w Czeczenii i Dagestanie, o tyle białoruskie organizacje dzięki mrówczej pracy swoich obserwatorów są w stanie udowodnić zarówno stopień zafałszowania wyborów, jak również faktyczne rezultaty wyborów w pojedynczych komisjach wyborczych. Dzięki temu wiadomo, że białoruska opozycja może mieć nie tylko wysokie poparcie w czasie wyborów, ale w niektórych komisjach może nawet wygrać wybory. Takiej wiedzy o rezultatach wyborów nie ma tymczasem w kaukaskich republikach narodowych.

Mateusz Bajek

Mateusz Bajek jest absolwentem stosunków międzynarodowych i europeistyki wschodniosłowiańskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na Państwowym Uniwersytecie w Petersburgu. Zajmuje się polityką wschodnią, problematyką uczciwości procesu wyborczego oraz doradztwem w zakresie energetyki. Uczestniczył w licznych misjach obserwacji wyborów w Europie Środkowej i Wschodniej (m.in. z ramienia OBWE oraz Europejskiej Platformy Demokratycznych Wyborów – EPDE), w tym dwukrotnie na Białorusi.

Polecamy także: [Raport] Jak oszukuje się białoruskich wyborców – relacja polskiego obserwatora

Zdjęcie: Marco Fieber 

%d blogerów lubi to: