[Wielogłos] Rola miast w zglobalizowanym świecie

W kolejnej edycji „Wielogłosu” Aleksandra Polak pyta o rolę miast w zglobalizowanym świecie.

Robert Biedroń [prezydent Słupska, członek Kongresu Władz Lokalnych i Regionalnych Rady Europy]

Do roku 2030 niemal pięć miliardów ludzi będzie mieszkańcami miast. Kraje rozwijające się będą przeżywać gwałtowną urbanizację, a wraz z nią mierzyć się z nowymi potrzeby mieszkanek i mieszkańców. Nowe społeczności miejskie będą oczekiwały budowy miasta szczęśliwego.

Ważne, by miasto szczęśliwe projektować tak, aby dać jego mieszkańcom poczucie godności i pozwolić, by czuli się bogaci, nie tylko w sensie finansowym. Burmistrz Bogoty Enrique Penalosa, który odmienił oblicze stolicy Kolumbii, miał właśnie taki cel: sprawić by mieszkańcy Bogoty poczuli się szczęśliwsi. „A co takiego potrzebne jest nam do szczęścia?” – pytał. „Musimy chodzić, tak jak ptaki muszą latać. Potrzebujemy towarzystwa innych ludzi. Pragniemy odrobiny piękna i kontaktu z przyrodą. Nade wszystko zaś nie możemy czuć się wykluczeni. Musimy również wiedzieć, że panuje wśród nas swego rodzaju równość” – mówił Penalosa. Miasto jest środkiem do celu, jakim jest realizacja oczekiwań mieszkańców i osiągnięcie stanu, jaki możemy nazwać szczęściem.

Nowe społeczności miejskie będą oczekiwały budowy miasta szczęśliwego.

W tych oczekiwaniach upatruję główną rolę miast w globalizującym się świecie. Mam nadzieję, że społeczności miejskie, coraz bardziej świadome swoich praw i możliwości wpływania na władze, wymuszą zmiany w zarządzaniu ich okolicą. Jeżeli miasta mają odegrać znaczną i pozytywną rolę w kształtowaniu się świata następnych dekad, to jedynie przez dzięki większemu zaangażowaniu mieszkańców w sprawy ich samorządu. Wówczas budowanie miasta szczęśliwego może pozytywnie oddziaływać również na rządzących i polityków szczebla centralnego. W ten sposób zrealizuje się wizja Beniamina Barbera – burmistrzowie będą rządzić światem.

Angelina Kussy [antropolożka z Uniwersytetu Autonomicznego w Barcelonie, członkini Komisji Międzynarodowej Barcelona en Comú – platformy municypalistycznej rządzącej w stolicy Katalonii]

Żyjemy w świecie, w którym potrzebujemy globalnego projektu, który zastąpiłby paradygmat ekonomii liberalnej, który nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa socjalnego, równości i pokoju, oraz demokrację formalną zorganizowaną w obrębie państw narodowych, która nie gwarantuje praw. Znajdujemy się w momencie załamania się wiary w to, że liberalizm ekonomiczny i państwa narodowe miałyby być docelowym systemem politycznym z oczywistych powodów, jakimi są obserwowalne skutki tego sojuszu: cierpienie większości społecznej dotkniętej politykami zaciskania pasa, niewyobrażalne nierówności społeczne, wyzysk, trwające konflikty zbrojne, przemysł wojenny i normalizacja łamania praw człowieka na arenie międzynarodowej, wykluczenie z rzetelnej informacji, katastrofy ekologiczne, kryzys pracy, fala popularności ruchów i dyskursów ksenofobicznych, dyskryminujących, nastawionych na odebranie nam naszych praw, a nie poszerzanie ich zakresu.

Miasta na całym świecie współpracują ze sobą w sieci, aby naprawiać kwestie bezpośrednio dotyczące ludzi, i uruchamiają mechanizmy demokracji uczestniczącej poprzez lokalne zgromadzenia sąsiedzkie.

Odpowiedzią nie powinno być “jeszcze więcej tego samego” – nie jest to kryzys tej czy innej partii i jej programu wyborczego, to kryzys całego systemu, a zatem należy obmyślić go na nowo. Tutaj miasta wychodzą z jedyną wiarygodną inicjatywą na skalę globalną i są właściwym, ze względu na swoją terytorialność i nastawienie na konkret, ciałem demokratycznym, którego tak potrzebujemy w świecie międzynarodowych korporacji, których władza nie jest poddana demokratycznej kontroli. Miasta już teraz na całym świecie współpracują ze sobą w sieci, aby naprawiać kwestie bezpośrednio dotyczące ludzi, takie jak: budownictwo społeczne i walka ze spekulacją na rynku nieruchomości, rozwój technologii, które mają ułatwiać oddolne podejmowanie decyzji, walka ze smogiem, zielony transport, asymilacja imigrantów, inkluzywne polityki społeczne i remunicypalizacja dóbr wspólnych, a przede wszystkim uruchamiają mechanizmy demokracji uczestniczącej poprzez lokalne zgromadzenia sąsiedzkie.

Benjamin Barber pięć lat temu w Gdyby burmistrzowie rządzili światem pisał, że w zglobalizowanym świecie miasta, raz jeszcze, są nadzieją dla demokracji. Pięć lat później mamy globalny ruch municypalistyczny Fearless Cities, na który składają się progresywni prezydenci i prezydentki miast, rządzące i będące w opozycji platformy municypalistyczne głównie ze Stanów Zjednoczonych, Ameryki Łacińskiej i Europy. Rola miast w zglobalizowanym świecie jest zatem kluczowa.

Jan Mencwel [współzałożyciel i przewodniczący warszawskiego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze]

Czy da się rozwiązać problemy świata rządząc miastami? A może to prezydenci miast powinni rządzić światem?  Ba – może tak naprawdę już nim rządzą? Te pytania wracają jak bumerang od kilku lat, kiedy termin „polityka miejska” na dobre wszedł do debaty publicznej. Liczba ludności w miastach systematycznie się zwiększa i ten trend raczej się nie odwróci. Miasta dysponują potężnymi budżetami. Ich prezydenci to często gwiazdy polityki nie mniejsze niż prezydenci państw. Afery samorządowe potrafią na dobre wywrócić scenę polityczną na poziomie krajowym (patrz: reprywatyzacja w Warszawie). Wszystko wskazywałoby, że rosnąca rola miast jako aktora polityce prowadzi także do ich coraz większej autonomii i samowystarczalności.

Nie ma skutecznej walki o czyste powietrze, zieleń, zrównoważony transport, estetykę miejską, politykę mieszkaniową i wiele innych kluczowych wyzwań bez zmian na poziomie krajowym i wsparcia władz centralnych.

Czy jednak rzeczywiście polityka miejska jest tak potężna, że idziemy w stronę „miast-państw”? Nic bardziej mylnego. Jako aktywista miejski mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem: nie da się rozwiązać palących problemów miast tylko z poziomu lokalnego. Nie ma skutecznej walki o czyste powietrze, zieleń, zrównoważony transport, estetykę miejską, politykę mieszkaniową i wiele innych kluczowych wyzwań bez zmian na poziomie krajowym i wsparcia władz centralnych. Dowód? W ciągu ostatnich trzech lat stowarzyszeniu Miasto Jest Nasze cztery razy przyszło walczyć o zmianę prawa na poziomie Sejmu – bo bez niej sprawy dla nas ważne utknęły by w martwym punkcie lub czekałaby je katastrofa. Trzy razy się udało (uchwała krajobrazowa, uratowanie dotacji dla barów mlecznych i nowelizacja tzw. #LexSzyszko), raz ponieśliśmy porażkę (schowana do szuflady ustawa reprywatyzacyjna).

Niestety, polityka miejska nadal jest zakładnikiem polityki krajowej –  a nie odwrotnie. Prezydenci miast nominowani przez wielkie partie realizują partyjną agendę i robią w swoich miastach jedynie to, na co pozwoli „centrala”. Marzy mi się sytuacja, w której role się odwrócą: prezydenci zawiążą, parafrazując Edwarda Abramowskiego, „zmowę powszechną przeciw rządowi” i nakierują politykę „centrali” na rzeczywiste rozwiązania wyzwań jakie stoją przed miastami. Ale to na razie marzenia ściętej głowy. Chyba, że władzę w miastach przejmą sami mieszkańcy.

Katarzyna Rybka-Iwańska [wykładowczyni akademicka, naczelniczka wydziału w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, bloguje na www.rybkaiwanska.com]

XXI wiek to nie tylko wiek Azji – to także wiek miast. Zajmują zaledwie 2% powierzchni Ziemi, ale to w nich żyje większość ludzi, to w nich wytwarzane jest ponad 80% globalnego PKB i wykorzystuje się taki sam procent światowej energii. Jeszcze więcej pokazują działania burmistrzów na arenie międzynarodowej. Dziś oraz w przyszłości trudno będzie sobie wyobrazić rozstrzygnięcia problemów globalnych bez zaangażowania burmistrzów miast takich jak Londyn czy Nowy Jork.

Sadiq Khan jest burmistrzem Londynu od 2016. W wyborach uzyskał największą liczbę głosów w historii (ponad 1,3 mln). Zarządza metropolią, w której według oficjalnych danych mieszka niespełna 9 milionów ludzi pochodzących zapewne ze wszystkich państw świata. Na londyńskiej giełdzie notowanych jest ponad 350 spółek z ponad 50 państw, co czyni ją najbardziej umiędzynarodowioną giełdą świata. Sadiq Khan zajmuje wyraziste stanowisko w sprawach międzynarodowych. Po referendum w sprawie Brexitu rozwinął kampanię „London is Open”, która miała pokazywać, że Londyn jest miastem otwartym dla wszystkich, wbrew mocnym w kraju tendencjom odwracania się od imigrantów. Był również jednym z największych krytyków planowanej na zimę 2018 wizyty prezydenta USA w Londynie i przez wiele miesięcy prowadził w mediach społecznościowych kampanię, która miała zniechęcić Donalda Trumpa do podróży. Wówczas wizyta została odwołana.

Bill de Blasio jest burmistrzem Nowego Jorku od 1 stycznia 2014 roku. W wyborach 2013 roku uzyskał ponad 70% głosów, w 2016 – ponad 66%. Podobnie jak w przypadku Londynu są to wyniki, których politycy szczebla krajowego mogą zazdrościć. W Stanach Zjednoczonych, państwie federalnym, władze lokalne mają szerokie pole manewru. Stąd bardzo duże możliwości zaangażowania burmistrza de Blasio w takie sprawy jak demokracja i procesy wyborcze (ze względu m.in. na niejasne działania Rosji) czy realizacja Zrównoważonych Celów Rozwoju ONZ. Poprzednikiem Billa de Blasio na stanowisku burmistrza był Michael Bloomberg, obecnie jeden z najbardziej wpływowych doradców Sekretarza Generalnego ONZ, założyciel skutecznej sieci współpracy miast świata pod nazwą C40, zajmującej się zmianami klimatycznymi w przestrzeniach miejskich. C40 prowadzi kampanie lobbingowe na rzecz odpowiednich decyzji państw w zakresie zmian klimatycznych.

Miasta, w których generowana jest większość globalnego PKB, w których uczy się i pracuje najwięcej „talentów”, w których w największym stopniu rozwija się globalna klasa średnia – coraz częściej stają się uczestnikami globalnej polityki.

To, że najbardziej efektywnie funkcjonuje sieć miast zaangażowanych w kwestie klimatyczne, nie powinno dziwić. Większość miast świata leży w zlewiskach mórz i oceanów – im szybciej będzie podnosił się poziom wody, tym bardziej miasta będą zagrożone zatopieniem. W miastach generuje się też ponad 70% światowych emisji. Obowiązkiem władz miejskich jest zatem ochrona obywateli przed zanieczyszczeniami. Takimi względami burmistrzowie kilkuset amerykańskich miast argumentowali deklarację realizacji porozumienia paryskiego z 2015 roku po tym, jak Donald Trump zapowiedział wycofanie się z niego USA. Bill de Blasio był jednym z nich.

To tylko kilka przykładów zaangażowania miast w sprawy międzynarodowe. Miasta, w których generowana jest większość globalnego PKB, w których uczy się i pracuje najwięcej „talentów”, w których w największym stopniu rozwija się globalna klasa średnia – coraz częściej stają się uczestnikami globalnej polityki. Kto wie, być może ziszczą się przewidywania Benjamina Barbera i burmistrzowie rzeczywiście już wkrótce będą rządzić światem.

Alejandra Salas Petit [specjalistka ds. komunikacji w United Cities and Local Governments (UCLG) – organizacji zrzeszającej miasta, władze lokalne, regionalne oraz gminy]

Przyszłość jest miejska. Obecnie około 54% ludności świata mieszka na obszarach miejskich; liczba ta ma wzrosnąć do 70% do roku 2050. Podczas gdy liczba ludności w miastach gwałtownie rośnie, ogólnoświatowa populacja obszarów wiejskich będzie się zmniejszać. Świat szybko się zmienia w tak gwałtownym procesie urbanizacji.

Postępująca urbanizacja powinna być postrzegana raczej jako szansa niż jako zagrożenie. Inteligentne zarządzanie urbanizacją może prowadzić do poprawy jakości życia obywateli i tworzenia prężnych społeczeństw. Historycznie, miasta zawsze okazywały się ośrodkami innowacji pełniącymi wiodącą rolę w globalnych zmianach. W czasach, gdy proces globalizacji zwiększa nierówności, miasta na całym świecie wdrażają innowacyjne inicjatywy mierzące się z problemem ubóstwa, zmian klimatycznych lub migracji.

W 2017 roku widzieliśmy, jak miasta przejęły inicjatywę i przywództwo tam, gdzie narodowe rządy zawiodły. Miasta takie jak Pittsburgh i Paryż podjęły globalne wyzwanie, jakim jest walka ze zmianami klimatu, wspierając porozumienie paryskie. Barcelona wytrwale walczy z komercjalizacją mieszkalnictwa, aby zapewnić mieszkańcom bezpieczne, przystępne cenowo i godne warunki mieszkaniowe.

W zglobalizowanym świecie miasta wskazują drogę do zrównoważonego rozwoju.

To kilka przykładów tego, co mogą osiągnąć miasta. Kiedy miasta łączą siły, mogą dokonać niesamowitych rzeczy. United Cities and Local Governments (UCLG) – organizacja, w której pracuję – gromadzi ponad 240 000 gmin z całego świata. Kiedy tak wiele miast spotyka się w tym samym celu, nasz głos staje się głośniejszy. Pokazaliśmy niejednokrotnie, że jesteśmy w stanie wpłynąć na międzynarodowe agendy. Po długim procesie negocjacji, Nowa Agenda Miejska przyjęta podczas konferencji ONZ Habitat III w 2016 r. wyraźnie uwzględniła wkład lokalnych społeczności i samorządów. Wcześniej z powodzeniem postulowaliśmy włączenie celu zrównoważonego rozwoju miejskiego (SDG11) do Agendy 2030, uwzględniającej priorytety lokalne i regionalne, w szczególności w kontekście  szybkiej urbanizacji. 

Kolejny krytyczny moment, w którym miasta będą musiały po raz kolejny pokazać, że są wzorem dla innych, szybko się zbliża. Forum Polityczne Wysokiego Szczebla (HLPF), które odbędzie się w lipcu w Nowym Jorku, dokona przeglądu postępów poczynionych w realizacji celów zrównoważonego rozwoju, w szczególności SDG11. Dzięki silnej delegacji burmistrzów, polityczny głos miast ponownie stanie się częścią globalnej debaty, podkreślając kluczową rolę samorządów lokalnych i regionalnych w tworzeniu zrównoważonych społeczeństw. Globalne działania zachodzą na poziomie lokalnym.

Robert Zydel [dyrektor Biura Marketingu Miasta w Urzędzie m.st. Warszawy]

Miasta we współczesnym świecie mogą (i coraz częściej pełnią) rolę podwójną. Z jednej strony to właśnie my jesteśmy najbliżej obywateli. Mamy często większe możliwości, by identyfikować i odpowiadać na ich potrzeby, aspiracje i problemy, niż na przykład państwa. Z drugiej – w świecie coraz ciaśniej połączonym więzami gospodarczymi, a w którym odległość odgrywa coraz mniejszą rolę i możliwa jest sprawna współpraca nawet bardzo odległych od siebie instytucji i organizacji, możemy wpływać na procesy globalne. Szczególnie mocno możemy na nie oddziaływać tworząc koalicje miast na poziomie międzynarodowym.

Warszawa aktywnie uczestniczy w takich inicjatywach – w wymiarze europejskim i globalnym. W ramach C40 angażujemy się w globalny ruch na rzecz troski o środowisko oraz skutecznego reagowania na zmiany klimatu. Jako miasta oddziałujemy też na politykę europejską – zeszłoroczne spotkanie European Metropolitan Authorities, które odbyło się w naszej stolicy, poskutkowało podpisaniem Deklaracji Warszawskiej. Jako europejskie metropolie przedstawiliśmy stanowisko, by silniej uwzględnić rolę miast i obszarów metropolitalnych w następnej Polityce Spójności UE.

Narzędzia bezpośredniego wpływu na rzeczywistość, wykraczające daleko poza wrzucenie kartki do urny wyborczej raz na kilka lat, są dla mieszkańców europejskich metropolii coraz bardziej naturalne.

Jesteśmy też członkami EUROCITIES, któremu w latach 2012-2014 przewodniczyła prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zainaugurowana ostatnio przez tę organizację inicjatywa Cities4Europe najlepiej oddaje opisaną przeze mnie wcześniej podwójną rolę miast. Jej celem jest wykorzystanie potencjału miast w kwestii pobudzania aktywności obywateli i jego przełożenie na wymiar europejski. Narzędzia bezpośredniego wpływu na rzeczywistość, wykraczające daleko poza wrzucenie kartki do urny wyborczej raz na kilka lat, są dla mieszkańców europejskich metropolii coraz bardziej naturalne. W Warszawie wielkim sukcesem od kilku lat jest choćby Budżet Partycypacyjny, a świeżo przyjęta strategia Warszawa 2030 została napisana w ogromnej mierze przez samych mieszkańców w ramach cyklu konsultacji, spotkań i warsztatów na niespotykaną dotychczas skalę. W ten sposób obywatele mają poczucie realnego wpływu na otaczającą ich rzeczywistość. Rolą miast jest, by ten lokalny wymiar poczucia wpływu pomóc przenieść na ponadlokalny wymiar.

Głosy zebrała Aleksandra Polak.

Rubryka „Wielogłos” powstaje dzięki wsparciu Fundacji im. Friedricha Eberta.

Logo_Friedrich_Ebert_Stiftung.svg

%d blogerów lubi to: