[Wielogłos] Dwa lata po szczycie NATO w Warszawie: jesteśmy bezpieczniejsi?
W kolejnej edycji „Wielogłosu” Kajetan Stobiecki pyta, czy dwa lata po szczycie NATO w Warszawie Polska jest bezpieczniejsza.
Charles Kupchan [profesor Uniwersytetu Georgetown, główny doradca ds. Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego za prezydentury Baracka Obamy]
Polska jest dzisiaj bezpieczniejsza niż w czasie szczytu NATO w Warszawie – głównie dlatego, że organizacja wcieliła w życie plan zwiększenia wysuniętej obecności: bataliony NATO stacjonują w trzech krajach nadbałtyckich i w Polsce. W Polsce jest również rozmieszczona amerykańska brygada pancerna. Pełni to funkcję odstraszającą i daje sygnał Rosjanom, że siły NATO na wschodniej flance są w gotowości do obrony terytorium państw członkowskich.
Stosunki z Rosją natomiast uległy pogorszeniu od czasu szczytu w Warszawie. Już wtedy były bardzo napięte z powodu sytuacji na Ukrainie i w Syrii. Na to nałożyły się ingerencje w zachodnie demokracje i przypisywany Rosji atak na byłego oficera wywiadu rosyjskiego przy użyciu środka paraliżującego w Wielkiej Brytanii. Teraz widzimy nie tylko kontynuację sankcji gospodarczych wobec Rosji, ale także intensyfikację tych sankcji.
Rosja bardzo ostrożnie wybiera swoje walki. Wkracza do państw takich jak Gruzja, Ukraina, Syria, gdzie czuje, że ma przewagę i wykorzystuje asymetrię interesów, która ją faworyzuje.
Nie sądzę jednak, aby rosnące napięcie w stosunkach z Rosją w jakikolwiek sposób sugerowało, że pozycja Polski jest bardziej zagrożona. Rosja bardzo ostrożnie wybiera swoje walki. Wkracza do państw takich jak Gruzja, Ukraina, Syria, gdzie czuje, że ma przewagę i wykorzystuje asymetrię interesów, która ją faworyzuje. Nie sądzę natomiast, żeby rosyjskie awanturnictwo mogło wyrazić się w agresywnym zachowaniu przeciwko członkowi NATO.
W przewidywalnej przyszłości Rosja będzie trudnym aktorem, ponieważ Władimir Putin nie zbudował legitymizacji dla swojej prezydentury na czymkolwiek innym niż na odgrywaniu roli „psuja”, przeciwstawianiu się Zachodowi i zagrażaniu zachodniej jedności. Nie odbudował rosyjskiej gospodarki, nie zainwestował w gospodarkę opartą na wiedzy, nie odciął gospodarki od uzależnienia od dochodów z energii – nie ma nic więcej. Nie ma żadnej politycznej marki, nie ma żadnych podstaw politycznej legitymacji poza byciem niegrzecznym chłopcem. Nie sądzę, żeby Putin zmienił swoją strategię polityczną i stał się bardziej odpowiedzialnym graczem. Musimy więc być czujni, musimy mieć oko na Kreml, musimy odpierać Kreml, ale nie wydaje mi się, by Polska znajdowała się obecnie w sytuacji geopolitycznej, która jest niebezpieczna.
Katarzyna Kubiak [ekspertka ds. broni nuklearnej i kontroli zbrojeń w European Leadership Network (ELN) w Londynie, absolwentka Akademii Demokracji Socjalnej]
W zależności od tego jak zawęża lub poszerza się pojęcie bezpieczeństwa, odpowiedź na to pytanie może być różna. Na różnych płaszczyznach można dostrzec zmiany, które wpływają na obiektywne bezpieczeństwo Polski oraz subiektywne poczucie bezpieczeństwa każdego Polaka. Wojskowo NATO jest coraz silniejsze, co powinno Polskę cieszyć. Politycznie natomiast znajduje się w kryzysie.
Wojskowo NATO jest coraz silniejsze, co powinno Polskę cieszyć. Politycznie natomiast znajduje się w kryzysie.
W odniesieniu do potencjału odstraszania i obrony NATO, wzmocniona została obecność sojuszu na jego wschodniej flance w postaci czterech międzynarodowych Batalionowych Grup Bojowych rozlokowanych w Estonii, na Łotwie, Litwie i w Polsce. Po zatwierdzeniu przez szefów państw członkowskich na szczycie NATO w lipcu 2018 r., nowe centra logistyczne w amerykańskim Norfolk i niemieckim Ulm ułatwią przerzut amerykańskich żołnierzy do Europy. Nowa Inicjatywa Gotowości NATO ma w przyszłości poprawić zdolność sił sojuszniczych w Europie do działania w razie kryzysu. Reformowana jest również struktura dowodzenia NATO, która ma pozwolić sojusznikom szybciej reagować oraz ułatwiać logistykę przerzucania wojska oraz sprzętu. Od szczytu NATO w Warszawie w 2016 r. widoczny jest zatem znaczący postęp pod względem wojskowym.
Niestety towarzyszy temu erozja podwaliny współczesnego bezpieczeństwa Europy – multilateralizmu. Powodem jest m.in. preferencja amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa do działań unilateralnych oraz podważanie wartości współpracy opartej na kompromisie. Przykładem może być wyjście USA z “Porozumienia paryskiego”, jednostronne wypowiedzenie porozumienia nuklearnego z Iranem, opuszczenie szczytu G7 w Kanadzie bez próby znalezienia rozwiązania w sprawach spornych, podważanie przydatności NATO dla interesów USA, opuszczenie Rady Praw Człowieka ONZ, czy też zatrzymanie ćwiczeń wojskowych z Koreą Południową bez konsultacji z Seulem. Waszyngton opiera się również przedłużeniu New START – dwustronnego traktatu międzynarodowego z Rosją w sprawie środków zmierzających do dalszej redukcji i ograniczenia zbrojeń strategicznych, i nie podejmuje dyplomatycznych prób rozwiązania konfliktu wokół „Układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu” (traktat INF).
Trend promocji własnych interesów bez brania pod uwagę interesów innych członków sojuszu i szerszego kontekstu politycznego nie dotyczy wyłącznie USA. Jednak ze względu na znaczenie amerykańskiego sojusznika jako głównego gwaranta bezpieczeństwa europejskiego ma to szczególne znaczenie dla stabilności NATO. Jakkolwiek w wymiarze fizycznym zdolność NATO do reagowania się poprawia, odejście od multilateralizmu nie tylko obniża wiarygodność sojuszu, ale obnaża również rozejście się sojuszniczych interesów. Tymczasem to właśnie wspólnota wartości i interesów oraz zdolność do kompromisu są niezbędne do manifestowania jedności NATO i stanowią o jego ponadczasowej sile.
Piotr Łukasiewicz [ekspert Global.Lab, były dyplomata cywilny i wojskowy, ambasador RP w Afganistanie w latach 2012-2014, pułkownik rezerwy Wojska Polskiego]
Szczyt NATO w Warszawie w 2016 roku przyniósł sporą zmianę w reakcjach Sojuszu na zagrożenia wobec państw członkowskich, zwłaszcza leżących w Europie Środkowej. Agresja wojsk Federacji Rosyjskiej na Ukrainę spowodowała, że Sojusz dokonał adaptacji swojej postawy do zagrożeń na wschodzie i zdecydował o rozmieszczeniu w Polsce, Rumunii oraz państwach bałtyckich sił wielonarodowych. Ich zadaniem jest wzmocnienie istniejących sił narodowych oraz przekazanie Rosji sygnału, że agresywne działania i prowokacje wobec tych państw oznaczają konfrontację z całym Sojuszem.
Szczyt NATO w Brukseli w lipcu 2018 roku te postanowienia utrwalił – takie były oczekiwania Polski oraz pozostałych państw regionu. Polska, która coraz więcej wagi przywiązuje do formuły współpracy regionalnej 9 państw („bukaresztańska dziewiątka”), stara się podkreślać znaczenie amerykańskiej obecności wojskowej w regionie oraz konieczność podnoszenia wydatków na siły zbrojne wszystkich państw NATO.
Dla bezpieczeństwa Polski najważniejsze są jednak ustalenia polityczne, wykraczające poza wąsko pojmowany interes bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Szczyt był okazją dla prezydenta Trumpa do kontynuacji sporu z Europą dotyczącego wydatków na zbrojenia. W najbliższej przyszłości kluczowa dla Polski będzie amerykańska reakcja na nowe inicjatywy obronne w Unii Europejskiej, w postaci PESCO czy Inicjatywy Interwencyjnej. Polskie władze, pomimo dołączenia do PESCO, pozostają sceptyczne wobec tworzenia struktur wyciągających z NATO zasoby i siły.
Kwestia rzeczywistego bezpieczeństwa Polski przed szczytem NATO uzależniona jest od punktu widzenia. Z jednej strony udało się współdziałać z USA w zakresie rozszerzenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce. Po zakończeniu sporu wokół ustawy o IPN, otwiera się możliwość przekształcenia obecności rotacyjnej w stałą. Aby osiągnąć ten pożądany stan, Polska będzie musiała mocniej zabiegać o przychylność Kongresu i Pentagonu, które dokonują obecnie analiz możliwości rozmieszczenia stałych baz w Polsce. Nieprofesjonalny sposób prowadzenia przez polski rząd negocjacji (ujawnienie propozycji 2 mld dolarów za stałe bazy amerykańskie) powoduje jednak, że Polska postrzegana jest w NATO jako państwo dryfujące od głównego nurtu Sojuszu w stronę bliższego partnerstwa z USA.
Polska jest obecnie w lepszej sytuacji bezpieczeństwa, jeśli chodzi o koniunkturę i przychylność USA do budowania na terenie Polski środków i sił powstrzymywania służących globalnej rywalizacji z Federacją Rosyjską. Natomiast pod względem własnych zdolności obronnych Polska znajduje się w zdecydowanie gorszej sytuacji.
Z drugiej strony rząd PiS zaniedbał stan polskich sił zbrojnych, dewastując strukturę dowodzenia, dokonując czystek kadrowych oraz wyhamowując modernizację techniczną. Praktycznie we wszystkich rodzajach sił zbrojnych widoczne są braki sprzętowe, a najbardziej dramatyczna sytuacja występuje w marynarce wojennej, która nie dysponuje środkami uzyskania przewagi na Bałtyku. Nowoczesna obrona przeciwlotnicza państwa opiera się w zasadzie na przyszłych dostawach zestawów Patriot. Zlikwidowano lub zawieszono programy zakupu okrętów podwodnych, śmigłowców transportowych i wsparcia, a także zaopatrzenia sił zbrojnych w różne rodzaje środków bezpilotowych (rozpoznania, kierowania ogniem czy ofensywnych). Niedawno ogłoszona struktura dowodzenia sił zbrojnych oparta jest na archaicznej idei centralizacji dowodzenia przez szefa sztabu generalnego. Na strategiczne zaniedbania nałożono bezprecedensową wymianę kadr dowódczych, wprowadzającą poczucie upolitycznienia wśród wyższych dowódców. Brakuje spójnej wizji systemu obrony państwa, który jest zastępowany obecnością sojuszniczą w Polsce.
Konkludując, Polska jest obecnie w lepszej sytuacji bezpieczeństwa, jeśli chodzi o koniunkturę i przychylność USA do budowania na terenie Polski środków i sił powstrzymywania służących globalnej rywalizacji z Federacją Rosyjską. Natomiast pod względem własnych zdolności obronnych Polska znajduje się w zdecydowanie gorszej sytuacji ze względu na niekompetentną, ideologicznie motywowaną oraz niekonsekwentną politykę obronną i modernizacyjną zwierzchników sił zbrojnych – prezydenta i ministra obrony.
Gustav C. Gressel [Senior Policy Fellow, Wider Europe Programme, European Council on Foreign Relations (ECFR)]
Taktycznie tak, strategicznie nie.
Na bardzo praktycznym poziomie NATO i armie kluczowych państw sojuszu zwiększyły swoje możliwości odpowiedzi na ewentualność militarnej konfrontacji z Rosją i tym samym zwiększyły bezpieczeństwo Polski. Najbardziej widocznym krokiem NATO jest oczywiście rozmieszczenie sił Wysuniętej Obecności (ang. Enhanced Forward Presence) w państwach bałtyckich i Polsce. Choć nie zmieniają one ogólnego balansu sił sprawiają, że agresja militarna spowodowałaby wojnę między Rosją a kluczowymi państwami sojuszu, a szanse Moskwy na wyjście z konfrontacji militarnej przy pomocy kolejnego „procesu mińskiego dla państw bałtyckich” byłyby niewielkie. Biorąc pod uwagę międzynarodową obecność w Polsce i państwach bałtyckich, gdyby Moskwa chciała przetestować spójność NATO i zdecydowanie Zachodu lub wywrzeć presję militarną w innym celu, spodziewałbym się raczej, że spróbuje sprawdzić Południe, czyli Rumunię i w szczególności Bułgarię, zamiast Polski i krajów bałtyckich. Dlatego też sytuacja Polski jest dużo mniej napięta i biorąc pod uwagę, że pozostałe armie NATO odbudowują swoje zdolności, będzie się poprawiać.
Jednakże na poziomie strategicznym niepewność się zwiększa, niwecząc postęp opisany powyżej. W obecnych warunkach osiągnęliśmy formalne potwierdzenie bezpieczeństwa, ale nie rzeczywiste odstraszanie. Gdyby wszystkie kraje NATO były godne zaufania, odpowiedzialne i trzymające się ustalonych zasad, Rosja musiałaby się spodziewać silnej reakcji. Natomiast jeśli będą postrzegane jako słabe, poróżnione ze sobą i niegodne zaufania, Rosja może uznać, że da się je podzielić w razie kryzysu.
Tymczasem to sam amerykański prezydent Donald Trump wyraża wątpliwość co do sensu istnienia NATO. Według niego sojusznicy są obciążeniem, a powstrzymywanie Rosji w ogóle nie leży w interesie Ameryki. Głównym celem jest powstrzymywanie Chin, innym zaś walka z islamskim ekstremizmem. Europa Wschodnia jest nieistotna z punktu widzenia strategicznej mapy Trumpa. Dla Trumpa perspektywa przekonania Rosji do któregokolwiek ze wspomnianych dwóch celów jest dużo bardziej obiecująca niż angażowanie się w całą sieć multilateralnych procesów z Europejczykami. Nawet fakt, że amerykańsko-rosyjska współpraca przeciwko Chinom lub islamskiemu ekstremizmowi jest złudna nie odstrasza Trumpa od podejmowania prób.
Wyobrażenie polskiego rządu o bezpieczeństwie opiera się na naiwnych założeniach dotyczących amerykańskiej siły i polityki. W efekcie stawia on na specjalne stosunki, które w rzeczywistości nie istnieją.
Erozja wiarygodności i przewidywalności USA i nadejście ery polityki zagranicznej Trumpa nie jest dobrą wiadomością dla Europy. Stany Zjednoczone były głównym filarem europejskiego bezpieczeństwa. Nie istnieje nic, co mogłoby w krótkim terminie zastąpić Waszyngton. Zarówno Francja, jak i Niemcy nie są mają środków i/lub chęci, aby zastąpić USA. Do tego klimat polityczny w wielu innych stolicach i Brukseli nie sprzyja poszukiwaniu rozwiązań.
Ta strategiczna niepewność coraz bardziej zagraża Polsce. Nowy rząd wpędził się w izolację polityczną i nie jest w stanie wpływać ani na Waszyngton, ani na Brukselę. Jego wyobrażenie o bezpieczeństwie opiera się na naiwnych założeniach dotyczących amerykańskiej siły. W efekcie stawia on na specjalne stosunki, które w rzeczywistości nie istnieją. Jednocześnie polski rząd spalił wszystkie mosty w polityce europejskiej i nie posiada żadnego planu B.
Paweł Fleischer [President & CEO, Institute for Forecasting & International Studies]
Od zakończenia szczytu w Warszawie stan bezpieczeństwa Polski nie uległ zmianie. Chociaż można stwierdzić, że opóźnienia w programie modernizacyjnym polskiej armii wpływają negatywnie na bezpieczeństwo Polaków. Obecna dynamika zmian zachodzących na arenie międzynarodowej nie pozwala na zaniedbywanie potencjału militarnego naszego państwa. Zwłaszcza, że ponad połowa sprzętu i uzbrojenia wojskowego pamięta czasy minionego ustroju. Brak wydatkowania pieniędzy z budżetu lub jego nieefektywność czyni szkodę zarówno armii jak i innym sektorom gospodarki ,które nie mogą liczyć na otrzymanie podobnych środków w wysokości 31 mld złotych.
Obecna pauza „taktyczna” na Ukrainie pozwala Polsce, ale również samemu Sojuszowi Północnoatlantyckiemu na nadrobienie zaległości w budowanych zdolnościach obronnych. Od lat (a nawet dekad) prezydenci USA zwracali uwagę na potrzebę podnoszenia wydatków na obronę przez europejskich sojuszników. Dopiero asertywna polityka Rosji doprowadziła do zahamowania spadku wydatków. Politycy europejscy deklarują zmianę podejścia, a w niektórych państwach położonych na wschodzie kontynentu nastąpił realne odwrócenie negatywnego trendu. Efekty zmiany podejścia będzie można dopiero zaobserwować za kilka lat, o ile państwa ponownie nie zrezygnują z inwestowania w swoją obronność.
Polska obecnie dzięki zaangażowaniu USA w naszym regionie może czuć się bezpiecznie, jednakże bez utrzymania jedności Sojuszu oraz ponoszenia większego wysiłku obronnego stan ten może ulec zmianie.
Pomimo powolnego powrotu do zwiększania wydatków obronnych stanowią one kość niezgody między sojusznikami. Szczególnym tego przejawem jest retoryka Donalda Trumpa, który w kontrowersyjny sposób przypomina swoim partnerom o konieczności ponoszenia większych nakładów na obronność. Specyficzny sposób bycia i odnoszenia się do pozostałych sojuszników budzi znaczący opór. Przyjęte przez Trumpa stanowisko jest słuszne, jednakże sama forma szkodzi możliwości osiągnięcia porozumienia i utrzymaniu jedności NATO. Wśród państw NATO istnieje duża rozbieżność w poglądach dotyczących wzrostu wydatków na obronę, uwarunkowana wewnętrzną polityką i odmiennymi potrzebami. Zachowanie prezydenta USA wobec pozostałych Sojuszników nie ułatwia osiągnięcia konsensusu. Z drugiej strony, obecna administracja zwiększa własne wydatki i wzmacnia swoją obecność wojskową na Starym Kontynencie.
W przypadku Polski trudno wysunąć oskarżenia o niewywiązywaniu się z podjętych zobowiązań. Trudno jednak także nie zauważyć problemów związanych z realizacją kluczowych programów modernizacyjnych. W polskiej armii występują „wyspy” zaawansowanego technologicznie uzbrojenia, jednak nie stanowią one połączonego „archipelagu” zmodernizowanej armii. Raczej stanowią obraz „wysp” rozsianych po całym oceanie. Posiadanie przestarzałego, a niekiedy brak uzbrojenia, zwłaszcza w przypadku Marynarki Wojennej, nie pozwala na realizację zadań postawionych przez NATO. Fakt ten wpływa również na poziom gotowości jednostek, które za parę lat będą w opłakanym stanie. Polska obecnie dzięki zaangażowaniu USA w naszym regionie może czuć się bezpiecznie, jednakże bez utrzymania jedności Sojuszu oraz ponoszenia większego wysiłku obronnego stan ten może ulec zmianie.
Głosy zebrał Kajetan Stobiecki.
Rubryka „Wielogłos” powstaje dzięki wsparciu Fundacji im. Friedricha Eberta.